Chociaż od kilku lat trwają dyskusje o tym, czy mleko krowie ma rzeczywiście wartość dietetyczną dla człowieka, wciąż przedstawiane są dowody na to, że dostarcza ono nam wielu składników odżywczych. Wbrew pozorom mleka krowiego nie można łatwo zastąpić mlekiem roślinnym (które mlekiem jest tylko z nazwy).
Co daje nam mleko krowie?
Mleko krowie jest oczywiście bogate w pełnowartościowe białko, wysoko przyswajalny wapń o raz witaminy z grupy B. W mleku znajduje się też CLA, czyli sprzężony kwas linolowy odpowiedzialny za stymulację procesów metabolicznych, a także chroniący nas przed cukrzycą i chorobami zwyrodnieniowymi. Mleko krowie jest bogate w witaminę D, karotenoidy i wiele ważnych mikroelementów. Tych rzeczy nie znajdziemy w mleku roślinnym. Znajdują się one bowiem w tłuszczu mlecznym, który w mleku roślinnym jest zastępowany olejem roślinnym. Za zdrowe uznaje się także mleko UHT, czyli mleko, które po udoju zostało sterylizowane. Proces ten nie tylko zapobiega szybkiemu zepsuciu się mleka, ale też stymuluje rozwój bakterii probiotycznych w ludzkim przewodzie pokarmowym. Mleko UHT pozostaje bogate w witaminy bardziej niż np. mleko pasteryzowane.
Analityka i testowanie mleka
Mleko po udoju, gdy trafia do zakładu przetwórczego, jest poddawane różnym badaniom. Do ich wykonania służy między innymi specjalny analizator mleka czy testy do mleka. Może bowiem okazać się, że w mleku znajdują się antybiotyki, którymi leczona była krowa – takie mleko jest utylizowane, a jego dostawca musi liczyć się z kontrolą z inspektoratu weterynarii. W mleku mogą też znajdować się bakterie patogenne, które są zalążkiem choroby. Jak one trafiają do mleka? Często z powodu nieodpowiedniej higieny udoju lub przetrzymywania mleka, czasami są efektem kontaktu zwierzęcia z chorym człowiekiem. Badania i testy mają zagwarantować to, że mleko, które trafia do sklepów, jest zdrowie, a człowiek może bezpiecznie je spożywać. Mleka krowiego nie powinny spożywać tylko osoby cierpiące na nietolerancję laktozy, ci, uczuleni na białko mleka, oraz niemowlęta i małe dzieci, które mają jeszcze zbyt wrażliwe układy wydalnicze.